Krwawe diamenty
Już Marlin Monroe śpiewała, że “diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety”, a jeden z filmów o agencie 007 nosił dźwięczny tytuł: “Diamenty są wieczne”. Nie od dziś są one jednymi z bardziej pożądanych kamieni szlachetnych. Jednak za niejednym z diamentów kryje się mroczna historia. Są to tzw. “krwawe diamenty” (lub też inaczej zwane “diamentami wojny”).
Ich nazwa bierze się z tego, że były one pośrednią przyczyną wojen, śmierci, okaleczenia czy tortur. Pieniądze inkasowane za sprzedaż tych diamentów wykorzystywane były przez grupy paramilitarne/terrorystyczne do prowadzenia wojen w krajach, gdzie są one wydobywane. Co więcej, lokalna ludność srodze odczuła czym są “krwawe diamenty”. Ludzie ci zostawali zmuszani przez grupy paramilitarne do pracy w nieludzkich warunkach, a w przypadku odmowy (bądź buntu), byli brutalnie okaleczani i torturowani.
Zanim diamenty trafią na półki polskich jubilerów, muszą odbyć drogę z miejsca ich wydobycia do miast w których są szlifowane. W Europie jest to w głównej mierze Antwerpia i dodatkowo Amsterdam. Natomiast blisko 50% światowego wydobycia diamentów znajduje się w Afryce. I to właśnie na tym kontynencie diamenty wywołały najwięcej konfliktów i wojen domowych. Krajami, które najbardziej dotknięte zostały wpływem “krwawych diamentów” były zachodnioafrykańskie: Sierra Leone i Liberiaora z południowoafrykańska Angola. W przypadku Sierra Leone, krajowy budżet w znacznej części opiera się na handlu diamentami. Sierra Leone jest na liście 10 krajów najliczniej wydobywających diamenty na świecie. Roczna produkcja diamentów w tym kraju szacowana jest na 250-300 milionów dolarów. Taka kwota jest łakomym kąskiem dla wszelakich grup przestępczych, które z użyciem Kałasznikowa są w stanie egzekwować swoje racje.
“Rewolucyjny Front Zjednoczenia”
I tak też było w przypadku Sierra Leone. Organizacja pod nazwą “Rewolucyjny Front Zjednoczenia” (RUF) 23 marca 1991 roku przystąpiła do swojej pierwszej kampani i zawładnięci a diamentowym przemysłem w kraju. W ciągu pierwszych 4 miesięcy akcji militarnej RUF, aż 107,000 mieszkańców uciekło jako uchodźcy do Gwinei. Konflikt przerodził się w wojnę domową, która ogarnęła kraj na blisko 10 lat. Członkowie RUF cechowali się wyjątkową brutalnością i nie przebierali w środkach. Szacuje się, że podczas wojny domowej około 100.000 osób zostało zabitych, a blisko 2 miliony osób (jedna trzecia populacji Sierra Leone) uciekło jako uchodźcy do sąsiednich krajów. Znakiem firmowym RUF były fizyczne okaleczenia. Ponad 20.000 cywilów doznało amputacji rąk, nóg, warg czy uszu przy użyciu maczet przez członków Frontu.
Dzięki diamentom z kopalni, którymi zawładnęli kupowali broń od sprzymierzeńca – prezydenta Liberii, Charlesa Taylora. Do wojny włączane były również dzieci, które tworzyły specjalne oddziały dziecięce. Chaos, który ogarnął Sierra Leone przez 10 lat oraz zawładnięcie kopalni z diamentami (główne źródło wpływów do budżetu tego kraju) doprowadziło Sierra Leone na granicę bankructwa, wpisując je na listę najbiedniejszych krajów świata.
Warto tutaj dodać, że przed rozpoczęciem wojny, Sierra Leone było jednym z prężniej rozwijających się krajów Afryki. Po zakończeniu 10-cio letniego konfliktu stało się jednym z najbiedniejszych krajów tego kontynentu.
Wspominając o konflikcie w Sierra Leone nie sposób ominąć postaci Charlesa Taylora – byłego prezydenta Liberii. Szerszej publiczności człowiek ten został zaprezentowany w filmie “Pan życia i śmierci”. Główny bohater, Yuri Orlov (grany przez Nicalasa Cage’a) zaopatrywał w broń w zamian za diamenty niejakiego André Baptiste (granego przez Eamonna Walkera). To właśnie Charles Taylor stał się bazą dla filmowego André Baptiste. Człowiek ten odpowiedzialny był za wybuch 2 wojen domowych w swoim kraju – które to kosztowały życie ponad 450.000 osób, ale także mocno był zaangażowany w konflikt w Sierra Leone. Między innymi współpracował on z Fodayem Sankohem – liderem RUF, podczas pacyfikacji wiosek w rejonie Kailahun w 1991 roku. Pełnił też kluczową rolę w dostawie broni dla członków RUF, którzy wobec niego jako zapłaty używali diamentów. Oprócz tego zarzuca się mu stosowanie tortur wobec ludności cywilnej. Obecnie nie sprawuje on już władzy w Liberii i został postawiony przed Trybunał Wojskowy. Oskarża się go o zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości. Proces Charlesa Taylora prowadzony jest w Hadze i tam też on przebywa.
Zmiany prawne
Dzięki zmianom prawnym na rynku diamentów i pomocy organizacji międzynarodowych znacznie ukrócono nielegalny handel diamentami. Kraje, które ucierpiały przez konflikty wywołane diamentami powoli zaczynają się odbudowywać. Jednak tak jak w przypadku Sierra Leone, 10-cio letnia wojna cofnęła ten kraj o kilkadziesiąt lat. Tak więc, jeszcze dużo czasu minie, zanim będzie można mówić o względnej normalności w tamtych krajach. Największym paradoksem tej sytuacji jest fakt, że diamenty – kamienie szlachetne, utożsamiane z bogactwem i sporą wartością rynkową – doprowadziły kraje takie jak: Sierra Leone czy Liberię do skrajnej nędzy. Dla porównania, według raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) w roku 2008 Produkt Krajowy Brutto per capita dla Polski wyniósł $17,560, dla osławionego już u nas Gabonu $14,746, a dla RPA $10,187. W tym samym czasie PKB dla Sierra Leone wyniosło $728, a dla Liberii zaledwie $378.
O ile polskiego PKB nie powinniśmy porównywać, bo jest to kraj z innego kontynentu, o tyle Gabon czy RPA już jak najbardziej tak. Zaprezentowane dane doskonale obrazują jaka przepaść dzieli RPA czy Gabon z Sierra Leone i Liberią. Mimo faktu, że zmiany w prawie na rynku diamentów znacznie utrudniają zaistnienie takich sytuacji, jakie miały miejsce w latach 90-tych, to wyraźnie widać, że droga do normalności dla Sierra Leone i Liberii jest długa, kręta i wyboista.
Autor: Maciej Gunia (G_U_M_A)
Powyższy artykuł pochodzi z darmowego magazynu Ring